Zalali panowie dzisiaj
ławy. :) . Teraz będzię krótka przerwa w ich pracy. Za parę dni mają stawić sie na murowanie fundamentów. Skończą stan zero i śmigają na inną budową. Wracają dopiero jak postawią mury na "tej innej budowie" . Tak się umawialiśmy więc jest ok.
Pierwsze plusy: ekipa pojawia sie o ustalonej godzinie, zasuwają jaka małe robociki, kierownik budowy wpadł i ocenił bardzo pozytywnie efekty ich pracy. Ale tfu.. nie chwalić dnia przed zachodem słońca. (a i jeszcze jedna rzecz nie chcieli kasy dopóki nie skończą tego etapu budowy)
Będzie chwila oddechu na dopięcie bankowych spraw. Euforia może wtedy minie i gęba się przestanie cieszyć przy ostatecznym podpisywaniu "cyrografu" ;)
Ja to już najlepiej za jakimś drzewkiem bym po sklepach pobiegała Tu jarzębinkę przed działką , tam sosenkę , może tuję (najlepiej pięć) ech wszystko bez ładu i składu , więc licze do dziesięciu i tłumaczę sobie, że trzeba sie trochę w tej materii wyedukować zanim cokolwiek , żebym potem nie zadawała sobie pytań w stylu: "o co mi chodziło z tym dębem tuż pod oknem?"