Fundamenty z lotu ptaka
...no dobra to tylko widok z usypanej góry ziemi ;
od strony kuchni
Trzeba im przyznać : trzymają chłopaki poziom ;)
...no dobra to tylko widok z usypanej góry ziemi ;
od strony kuchni
Trzeba im przyznać : trzymają chłopaki poziom ;)
Nasza punktualna ekipa zapowiedziała się na dzisiaj na 6:40. O godz. 6:35 byli już na działce i kończyli pić kawę! Pod tym względem są niesamowici! Terroryzowałam w związku z tym hurtownię, że skoro umawialiśmy sie na czwartek na 7 rano na dostawę bloczków to mają być i koniec. Bloczki i reszta materiałów przyjechały na czas
Dzisiaj wyciągnęli narożniki i przygotowali sobie robotę na jutro
(coś niewiele fotek ostro wyszło ;/)
Od jakiegoś czasu zachorwałam na kuchnię wykończoną cegłą . Ponieważ trzyma mnie ten pomysł na tyle długo to mogę z przekonaniem powiedzieć, że tak właśńie bedę starała sie ją zrobić.
Będę musiała pójść na pewne kompromisy jeśli chodzi o podłogę. Z powodu planowanego ogrzewania podłogowego odpada drewniana. Inna sprawa to cena takiej drewnianej podłogi.. Zastanawiam się czy stosując kafle imitujące deski drewniane osiągnę podobny efekt? No chyba, że znajdę kafle z imitacją seków ! ;) Wydaje mi się, że powinno być ok
Kilka płyt OSB , czterech magików i stoi jak ta lala .
Tylko na drzwi zabrakło ;)
ławy. :) . Teraz będzię krótka przerwa w ich pracy. Za parę dni mają stawić sie na murowanie fundamentów. Skończą stan zero i śmigają na inną budową. Wracają dopiero jak postawią mury na "tej innej budowie" . Tak się umawialiśmy więc jest ok.
Pierwsze plusy: ekipa pojawia sie o ustalonej godzinie, zasuwają jaka małe robociki, kierownik budowy wpadł i ocenił bardzo pozytywnie efekty ich pracy. Ale tfu.. nie chwalić dnia przed zachodem słońca. (a i jeszcze jedna rzecz nie chcieli kasy dopóki nie skończą tego etapu budowy)
Będzie chwila oddechu na dopięcie bankowych spraw. Euforia może wtedy minie i gęba się przestanie cieszyć przy ostatecznym podpisywaniu "cyrografu" ;)
Ja to już najlepiej za jakimś drzewkiem bym po sklepach pobiegała Tu jarzębinkę przed działką , tam sosenkę , może tuję (najlepiej pięć) ech wszystko bez ładu i składu , więc licze do dziesięciu i tłumaczę sobie, że trzeba sie trochę w tej materii wyedukować zanim cokolwiek , żebym potem nie zadawała sobie pytań w stylu: "o co mi chodziło z tym dębem tuż pod oknem?"